Upside Down or Petrine Cross

piątek, 29 listopada 2013

One shot- Shizaya- Niepozorne dwa miesiące

Na początek coś o notce... Jest lekko przymulona, proszę nie bijcie mnie jak coś jest nie tak ale pisałam tą natkę na przerwach w szkole, i powiem że jest nie zbyt zrozumiała :)
A teraz dochodzi coś innego...
Jeśli chcecie mogę informować o natkach tylko nie wiem jak więc proszę was o danie mi kontaktu. Mogę informować na mail`u, gg czy na tt. Więc opcji jest jest trochę.
Dobra nie przymulam... 
Zapraszam do czytania~!
Niepozorne dwa miesiące
 Stał w tylko sobie znanej pozie. Bokiem do odbicia lekko przechylając swoją górną część ciała do tyłu. Patrzył w swoje oczy które było widać w lustrzanej powierzchni. Wyciągnął swoją dłoń w której trzymał pistolet. Wycelował w lustro i uśmiechnął się diabelnie. Miał ochotę zabijać, chciał by wszyscy cierpieli jak on
  - Wyglądam uroczo z bronią w ręku- szepnął sam do siebie. Schował broń do kabury umieszczonej z tyłu spodni. Założył na siebie swoją ulubioną bluzę. Wyszedł zamykając drzwi mieszkania.

Wszystko tak jakby się spaprało. Nie dość że miał samego siebie po dziurki w nosie to jeszcze nie miał na czym wyładować swojej złości i frustracji. Miał dość kopania we wszystkie pobliskie kosze na śmieci które z cichym łoskotem wzbijały się ku niebu jak pocisk rakiety by z głośnym hukiem wylądować kilkanaście  metrów dalej. Wkurzało go to że się martwił. Nie wiedział tej pieprzonej szui przez miesiąc i już się martwił, a nie byli nawet nie byli przyjaciółmi, byli cholernymi wrogami. Niby nic się nie zmieniło ale wystarczył dzień kiedy byli razem. Spędzili jeden chory dzień w jednej sali szpitalnej. Wtedy zaczęli ze sobą normalnie rozmawiać. Było to właśnie miesiąc temu. Od tego momentu nie widział tej mendy. Czyżby się zakochał że się tak martwi?

Szedł ulicami miasta patrząc w swoje buty.
 - Kocham cię ale ludzie tego nie zaakceptują, więc dlatego ci tego nie powiem. Moi kochani ludzie nie zrozumieją związku Boga z Bestią. A może powiem ci co czuje a wtedy...- mruczał pod nosem Wszystko go dziś drażniło. Od miesiąca się z nim nie wiedział. Nie mógł się pokazać kiedy wyglądał jak siedem nieszczęść. Był najpierw zły z powodu swojego uczucia a potem ze świadomości że nie będą razem. Zapiął swoją bluzę a poranione ręce wcisnął głęboko w kieszenie. Musiał z nim porozmawiać ale co mu powie, że przez jeden głupi dzień się zakochał.  Że z tej miłości jest w stanie zabić wszytkich którzy staną im na drodzę do szczęścia. Nie, on mu powie że go kocha poczym popełni samobójstwo. No cóż najwyżej ten świat zostanie bez Boga. I taj był już bliski śmierc. Przez depresję nie jadł nie spał a teraz wyglądał jak chodzący kościotrup. On musiał mu powiedziec co czuje, inaczej zwarjuje. 


Znów się zirytował, ale dlaczego niby się zirytował? To była prawda więc skąd ta fustracja. Ze świadomości że nie będą razem. Nic nie wiadomo. Życie lubi zaskakiwać. Odwrócił się na pięcie zmieniając kierunek marszu. Postanowł go odwiedzić. Nie ważne co on sobie pomyśłi, on musi mu powiedzieć co czuje choć dopiero dzisiaj to sobie uświadomił.

Spotkali się w pół drogi. Jakby przeznaczenie wiodło ich ku sobie. Hmm... Jakbyście się czuli wiedząc że idąc na spotkanie z ukochaną osobą ta może zareagować agresją? Pennie czulibyście strach. Tak może też czują sie oni. Pewnie to takie niepewne słowo. Blondyn spojrzał na tego mniejszego, ściągając swoje okulary. Wszystko wydawało się sekundą trwającą wieczność.
 - Shizu-chan chodźmy do mnie- powiedział brunet odwracając sie i zaczął iść w kierunku z jakiego przyszedł...

*miesiąc wcześniej*
 To był zwyczajny letni dzień. Shizuo jak zwylke był w pracy. Szedł właśnie ulicami Ikebukuro, kiedy przed jego oczami pojawiła sie największa szuja w mieście. Nienawidził tego widoku no ale coż poradzić, to była codzienność. Zdjął swoje okulary chowając je do kieszeni kamizelki, Wyrwał najbliższy znak i ruszył w pogoń za brunetem wyraźnie wykrzykując 
 -IZAAAAYA!- Tom, który się temu przyglądał, zrobił widowiskowego facepalm`a. Czasami i on miał dość tego wszystkiego, ale wracając do tej dwójki. Ganiali się po całym mieście. Przyzwyczajenie. Znali już wszystkie, nawet te najciemniejsze zaułki. Izaya pobiegł i zaprowadził blondyna w jedną z najmniej uczęstrzanych ulic, gdy nagle się zatrzymał. Odwrócił się w stronę Shizuo.
 - Teraz pożegnamy się raz na zawsze- powiedziawszy to wyciągnął pistolet celując w lewą pierś swojego przeciwnika. Ten jednak zamiast być wystraszony uśmiechnął sie przeciągle
 - Tak to pewne- i rozległ się huk strzału. Shizuo rzucił ostrzejsza stroną znaku w izaye. Kulka idealnie wpdła w jego lewe płuco lecz nie trafiła w serce. Znak wbił się w ramie Izayi. Zemdlał. Shizuo resztkami przytomności wezwal karetkę.

Gdy się obudził widział wokół siebie tylko biel, przerazającą biel
 - Umarłem?- zapytał sam siebie wypowiadając te słowa na głos.
 - Nie Kurwa udało im się ciebie uratować- usłyszł tak dobrze znany mu głos. Jak ten głos uwietbiał. Nie wiedział czemu tak było po prostu lubił jego głos. 
 - Nee Shizu-chan a co ty tu robisz? Zostałeś moim aniołem strurzem?
 - Nie mnie też odrawtowali. Nie trafiłeś w serce- rozmawiali normalnie. Jak dawni zanjomi nie jak wrogowie. To było dla nich niezwykłe. Spędzili ze sobą jeden dzień rozmawiając ze sobą, śmiejąc się. Było całkiekm normalnie.

*w chwili obecnej*
 Szedł za nim nie odzywając się. Układał sobie w głowie wypowiedź. Co mu powie, jak to zrobi? Nie wiedział, to może głupie ale naprawdę go kochał. Chodź uświadomił to sobie z 20 minut temu. Chciał mu powiedzieć. Tak po prostu. Spojrzał na niego. Był naprawdę wychudzony. To było widać. Jego ubrania na nim wisiały jak na jakimś wieszaku. Zmartwił sie stanem bruneta. Potrząsnął zdenerwowany głową. NIE! Najpierw mu powie co czuje a później będzie go pouczał o systemie jakim jest żywienie się. Brunet zatrzymał sie przed jedynym z budynków. Wszedł do środka nawet nie spoglądając za siebie. Wchodzili powioli na górnę piętra dochodząc na to ostatnie. Gdy już sie tam znaleźli, Izaya otworzył drzwi wchodząc do środka nadal nie zwarzając na swojego gościa. Zdjął buty i wszedł do salonu. Za nim nieśmiałao poczałapał Shizuo. Brunet rzucił swoją bluzę na sofę i odwrócił sie do swojego rozmówcy.
 - Muszę ci coś powiedzieć- odezwał się dość niepewnie Izaya. Sięgnął jedną ręką na tył swoich spodni trzymając w ręku pistolet jednak nie wyciągnął go z kabury- Chcę ci powiedzieć że sie w tobie zakochałem ale...- i właśnie w tym momęcie wyciągnął broń  przykładając ją sobie do skroni. Shizuo najpierw coś tchneło. Przyjemne ciepło rozlałao sie po jego ciele ale po chwili znikło ukazując brutalną rzeczywistość. Obraz Izayi z bronią przy skroni wcale nie jest przyjemnym widokiem. Podszedł do niego delikatnie wyjął pistolet z jego dłoni i przytulił go szybko
 - Nie ma żadnego ale Izaya. Jest teraz, my, ta rzeczywistość i nasza miłość- powiedziawszy to pocałował go delikatnie w usta. Brunet zaszokowany słowami i czynami stał tam z szeroko otwartymi oczyma. 
 - Sh-Shizu-chan ale o czym ty mówisz?
 - O tym że cię kocham

*miesiąc później*
 - Musisz jeść- powiedział poraz setny Shizuo wpychając w swojego chłopaka jeszcze jedną łyżkę zupy
 - Ale ja nie chcę. Nie jestem już głodny- Izaya odpowiedział znów tak samo. Shizuo zatrząsł zdesperowany głową mrucząc pod nosem "jak dziecko". Chwycił go w pasie i usadził na kolanach.
 - A teraz będziesz jadł?- zapytał a brunet pokiwał potwierdzająco głową.

Wybiła godzina dwunasta
 - To ja spadam... Widzimy się wieczorem- podszedł do niego i go pocałował. Blondyn wyszedł z mieszkania a brunet się nudził

 Shizuo chodził z Tomem po mieście i załatwiał co miał załatwić. Od jakiś dwóch miesiący jego praca wydawała sie łatwiejsza  a dłużnicy miej uciążliwi. Czyżby to była sprwka zmiany w jego zachowaniu. Tak on też sie zmienił. Nie był już tym agresywnym Shizuo co wcześniej. Szli właśnie koło Rosyjskiego Sushi. Przed barem jak zawsze stał Simon
 - Chodzcie na sushi. Sushi dobre- reklamowął restaraucję a gdy spostrzegł Shizusia uśmiechnął sie - Yo Shizuo, Gdzie masz Izayę? Chodż na sushi. Sushi dobre.
 - Yo Simon, Izaya w pracy czyli w domu. Spoko wpadniemy ale muszisz mi zapakować ootoro na wynos.
 - Już się robi- odpowiedział murzyn wchodząc do środka.

 Izaya nie wytrzymując tej nudy postanowił się przejść. Szczerze powiedziawszy to trochę zgodnił więc postanowił wstąpić do Rosyjskiego Sushi. Jakie było jego zdziwienie gdy przy stole zobaczył swoją kochaną blond czurynkę
 - Shizu-chan~!- krzyczał bignąc w jego stronę. Shizuo słysząc zdrobnienie, które mogło paść tylko z ust jedenej osoby, odwrócił się by po chwili poczuć drobne ciałko przytulające się do jego, już nie drobnego, ciała. Blondyn uśmiechnął się i pogłaskał go o głowie.
 - Jak dziecko- szepnął nadal uśmiechając się,
 - Shizu-chan~. Nawet nie wiesz jak mi się nudziło bez ciebie~?
 - Tak zadaje sobie z tego sprawę- znów się uśmiechnął. Tom przyglądał się temu z zaskoczeniem. Simon zauważył to i do niego podszeł.
 - To były niepozorne dwa miesiące.

3 komentarze:

  1. awwww *w* jak słodziutko~! I jeszcze to spojrzenie Toma na końcu XD boskie jak to sobie wyobrażam~! Izaya był taki słodziutko~! Faktycznie z pistoletem musi wyglądać świetnie *.* ale nie przy skroni!!! no naprawdę ja zawsze twierdziłam, że zabić się z miłości to głupota ( z miłości nie za miłość - to jest subtelna różnica XD) dobrze że Shizuo go powstrzymał, musieli wyglądać tak słodko~!
    a i jak dla mnie notka jest zrozumiała :)
    weny~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma to jak pisać notkę na przerwach i zastanawiać się na lekcjach czy dobrze ujęło się dany wątek XD

      Usuń
  2. To było...całkiem niezłe *O* Znaczy...było kilka błędów, ale już mniej się rzucają w oczy niż na początku. (pewnie dlatego, że tekst jest mniejszy xp)
    Luul...no lubię Izayasza jako ciotę i czytają to...skojarzyło mi się jedno z moich ulubionych zdjęć, kiedy są obaj w szpitalu, ale...żeby od razu popełniać samobójstwo?! o.o Iza-Iza...jak mogłeś w ogóle o tym pomyśleć?! JAK?!! ;-;
    Poza tym...nie było źle, a czytając tekst Shizusia "Jak dziecko" automatycznie na twarz wchodził mi wielki (aż ZA wielki o.o) uśmiech i miałam ochotę się roześmiać. ;-; Jak to określenie pięknie do niego pasuje. xp Co jeszcze...co jeszcze?? No przed chwilą pamiętałam, a teraz już nie ;-; No ja się tak nie bawię...
    Dobra...po prostu Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń